czwartek, 13 lutego 2014

WIRUS

Rozchorowałam się, ponoć to wirus... nos już prawie mi odpadł i zbliża się kolorem do truskawek - nawet najbardziej miękkie chusteczki wydają mi siępapierem ściernym... ehh

A na dworze tak pięknie, ta wiosna zimą.... jak dla mnie mogłoby już tak zostać.

A co u mnie? życie ostatnio nabrało tempa... za co się nie wezmę, muszę wcielać się w nowe role, testować siebie i wszystko wokół. Bycie mamą to jedna z najważniejszych ról, jednak gdy wraca się do pracy coraz trudniej wywalczyć jej prym i pierwszeństwo w hierarchii.
W pracy też zmiany się szykują. Ciągną za sobą nowe obowiązki, odpowiedzialności... Nakładają na mnie ogrom pracy - który mam nadzieję przełoży się na satysfakcję która jest przecież najlepszym motorem do działań. Czy na coś jeszcze się przełoży? nie sądzę... tak więc zawalczę o satysfakcję i usprawnienie siebie samej:)

Córa ma z kolei rośnie jak na drożdżach. Czasem wydaje mi się już taka duża:) a za chwilę znów jest naszym małym okruszkiem... Jednak czy duża czy maleńka - zawsze najpiękniejsza i najwspanialsza, NASZA!

2 komentarze:

Miło mi czytać wszelkie opinie - zapraszam do aktywnego spędzania czasu na moim blogu:)